Organizacja podróży

Początki, czyli jak w ogóle zacząć wędrować z dziećmi?

Pierwsze spotkanie z Tatrami moich dzieci.

Nasz pierwszy wspólny wyjazd w Tatry odbył się w wakacyjnym lipcu 2020r. Zorganizowaliśmy sobie tygodniowy urlop z noclegiem w Białce Tatrzańskiej. Dlaczego w Białce? Było kilka powodów. I tu wrócę do czegoś, o czym pisałam wcześniej. Bardzo mi zależało, aby pierwszy wyjazd moich dzieci w góry bardzo dobrze im się kojarzył.  Nie nastawiałam się wtedy na 25km wędrówki po szlakach, a skupiałam się wyłącznie na pokazaniu im, że w górach możemy się znakomicie bawić. Dlatego wybierając miejsce noclegu zależało mi przede wszystkim na tym, aby mieli jak najwięcej różnych atrakcji.

Wybór padł na hotel Toporów, który oprócz znakomitej lokalizacji blisko Kotelnicy, oferował: dwa zewnętrzne place zabaw, dmuchany zamek, basen z brodzikiem, salę zabaw, salę z kulkami, piłkarzyki, a nawet stół do ping ponga i bilard, który okazał się sporą atrakcją. Te udogodnienia są pomocne przy dłuższym pobycie, na wypadek nie do końca sprzyjającej pogody, chociaż wtedy nie mogłam wymarzyć sobie lepszej 🙂

Link do hotelu znajdziesz tutaj:

Dla dzieci | Hotel Toporów Style Białka Tatrzańska (toporow.pl)

Zewnętrzny plac zabaw
Wewnętrzna sala zabaw

Jak spędzić lato na Kotelnicy Białczańskiej?

Nasz tygodniowy wyjazd rozpoczęliśmy od wjazdu na Kotelnice Białczańską wyciągiem narciarskim, który w okresie letnim jest czynny, a koszt wjazdu i zjazdu dla osoby dorosłej to 20zł (na górę można się również dostać pieszo). Bilety ulgowe obowiązują dla dzieci do 12 lat i wynoszą 15 zł. Dzieci do lat 5 mają przejazd darmowy.

Był to ich pierwszy wjazd wyciągiem krzesełkowym, więc zadbałam o to, aby czuli się jak najbezpieczniej i przed wejściem wytłumaczyłam im dokładnie jak będzie wyglądał nasz wjazd na górę. A podczas wjazdu trzymałam ich mocno za ręce, cały czas rozmawiając i opowiadając im co widzą. Wiadomo, że się bali, ale myślę, że udało się wtedy ich zaciekawić i zająć głowę widokami niż myśleniem o strachu 🙂

Na szczycie można zobaczyć piękną panoramę Tatr i Pienin oraz skorzystać z tarasu widokowego zlokalizowanego przy Karczmie Kotelnica, pijąc pyszną kawusie 🙂 Zaraz obok znajduję się plac zabaw „wioska skrzatów”, który zaciekawi każdego malucha. Moje dzieci były bardzo zadowolone z tego dnia. Zapoznali się z rówieśnikami bawiąc się na górze dobre kilka godzin. Ten dzień był w pełni dla nich, bez nacisku na spacery, wędrówkę, bez gonitwy i przymusów. Zdążyły się oswoić z pobytem na wysokości, zobaczyć i zapoznać się z górami oraz poznać zasady jak bezpiecznie się zachowywać.

Zdjęcie zrobione podczas zjazdu z wyciągu na Kotelnicy Białczańskiej

Tłumaczyłam im, że zdobyli pierwszy szczyt w Tatrach. Rozmawialiśmy, że zdobywanie szczytów nie jest wcale takie proste i wymaga dużej odwagi oraz sił i nie każdy to potrafi, a im się udało i bardzo jestem z nich dumna. Wtedy nie liczyło się to jak tam dotarli, jaka była wysoka góra itp. Dla nich to był zdobyty szczyt i na wieść o tym, że będą zdobywać kolejne bardzo się ucieszyli. Ja również, bo dla mnie to był mały sukces i mały krok do tego co miałam dalej w głowie 🙂

W linku poniżej znajdziesz informacje na temat innych atrakcji letnich na Kotelnicy Białczańskiej.

Lato w Białce | Ośrodek Narciarski Kotelnica Białczańska (bialkatatrzanska.pl)

Widok na Tatry z Kotelnicy Białczańskiej
Mały wesoły podróżnik w Karczmie Kotelnica 🙂

Jak zaplanować pierwsze górskie wycieczki z dziećmi?

Starałam się, aby ten tygodniowy pobyt był bardzo zróżnicowany i nie chodziliśmy codziennie tylko po górach. Wszystko po to, aby samo zdobywanie gór, nie kojarzyło im się z ciężką, długą, nudną wędrówką. Z czasem, z ich perspektywy chodzenie po górach stało się zabawą w zdobywanie kolejnych miejsc. Oczywiście nie obyło się bez momentów, w których było narzekanie na bolące nóżki, paluszek itp. Nie chcę i nie mam zamiaru koloryzować, że to jest łatwe i przyjemne. Wszystko trzeba przeżyć, a ich chęci przyjdą z czasem. Chęci, które wypłyną od nich samoistnie, przez to w jaki sposób zostało im to przedstawione. Nie zmuszając i nie na siłę. Warto czasem podejść do tego rozsądnie i po prostu odpuścić.

Tyle aut zmieści się w małym plecaczku i są niezbędnym wyposażeniem Dawida podczas wędrówek 😀

Często słyszę, ale masz fajnie, bo Twoje dzieci chcą chodzić po górach. Hmm tylko dlaczego moje dzieci chcą chodzić po górach? Bo tak po prostu im się zachciało i pewnego dnia powiedziały mi same: jedziemy w góry? 😀 To wszystko wynikało z pracy z nimi i bardzo dużego zaangażowania w ich edukację oraz mnóstwo cierpliwości 🙂

Tak wyglądał nasz pierwszy pobyt:

Dzień 1. Wjazd i zjazd kolejką na Kotelnicę Białczańską

Dzień 2. Samodzielnie wejście na Gubałówke i zjazd kolejką

Dzień 3. Wycieczka rowerowa z przyczepką po Dolinie Chochołowskiej

Dzień 4. Wycieczka poza Zakopane, nad jezioro Czorsztyńskie i Zamek

Dzień 5 . Samodzielnie wejście na Wielki Kopieniec

Dzień 6. Korzystanie z atrakcji hotelowych, Krupówki i place zabaw w Zakopanem

Dzień 7. Powrót połączony z parkiem rozrywki w Rabce Zdrój – Rabkoland.

Pierwszy dzień była to swego rodzaju rozgrzewka i sprawdzenie jak zachowują się na szczycie góry, jak reagują na widoki i czy mają radość z tego, że są tak wysoko. Rozpoczynając wycieczki górskie z dziećmi, warto robić to bardzo stopniowo, przede wszystkim ze względu na to, aby ich nie zniechęcić. W tym wszystkim chodzi o to, żeby im się podobało i sami chcieli zdobywać szczyty. Na każdym kroku trzeba ich doceniać i kibicować im w dalszej wędrówce, złapać za rękę, zrobić małe wyścigi, a czasem nawet ponosić na rękach. Nasza praca jest tutaj najcięższa, bo trzeba mieć dużo cierpliwości i zrozumienia dla dzieci. Chęć chodzenia po górach moich dzieci, nie pojawiła się po prostu z dnia na dzień. Nie będę mówić, że jest to bardzo łatwe i nie męczące dla dorosłych. Tylko czego się nie robi dla swoich dzieci, jeżeli daję im to dużo radości, a jednocześnie spełnia się swoje marzenia?

Widok z Gubałówki i selfikowe dziewczyny 🙂

Wędrówki jako pożyteczne spędzenie czasu z dziećmi

Z perspektywy czasu i mojego poświęcenia na ich „wdrażanie” w ten górski świat, wiem, że to później bardzo procentuje. Nie tylko w kontekście kolejnych wycieczek, ale również w zrozumieniu ich potrzeb, które w takich sytuacjach ukazują się czarno-białym. Będąc „skazanym” na swoje towarzystwo przez tak długi czas, poznajemy siebie, nasze słabości, ale też mocne strony i często zaskakujące umiejętności fizyczne jak i umysłowe dzieci. Ten czas, który się z nimi spędza na „zwykłym spacerze” bez dobrodziejstw życia codziennego, z dala od domu i z tym co się ma tylko w plecaku, jest cudownym przeżyciem dla nas wszystkich. A przede wszystkim bardzo pożytecznie spędzonym czasem, na edukację w kwestiach rozwoju psychicznego jak i fizycznego dzieci, ale również na nasz rozwój ( szczególnie ćwicząc nie znającą granic cierpliwość, a często wytrzymałość ciągnąc sanki z dwójką dzieci jak ten koń :D). Mimo wszystkich problemów napotkanych po drodze, później z radością siadamy do oglądania wspólnych zdjęć i wspomina się tylko te najpiękniejsze chwile 🙂

Panorama Tatr widziana z Kotelnicy Białczańskiej

Cudownie się słyszy jak pytam ich, to gdzie jedziemy na wakacje? W odpowiedzi słyszę: na Tatry, na Nosal 🙂 Oni już doskonale wiedzą, że będą się dobrze bawić i zdobędą kolejny szczyt, kolejne nieznane jeszcze miejsce. Planuję już kolejne wędrówki, a w związku z ciężkim Covidowym czasem, musimy trochę poczekać na dłuższe i dalekie wyjazdy. Tylko kto powiedział, że bez noclegu nie da się wędrować? 😀